Firma dusi grosz – franczyza inwestuje

Firma dusi grosz – franczyza inwestuje

Powiedzmy sobie szczerze, wizerunek Polaka – rozrzutnego hulaki w typie sarmackim – już dawno powinniśmy byli odesłać do lamusa. Przynajmniej, jeśli chodzi o Polaka przedsiębiorcę. Dane Głównego Urzędu Statystycznego pokazują, że właściciele naszych firm już lata temu mocno chwycili za portfele i bez naprawdę dobrego powodu nie zamierzają do nich sięgać. Na koniec 2011 roku oszczędności przedsiębiorstw sięgnęły blisko 222 mld zł. Ponieważ tak astronomiczna kwota sama w sobie nie budzi żadnych skojarzeń, warto dodać, że jest to blisko 10 razy więcej niż dziura w polskim budżecie. Albo, jeśli ktoś woli, niemal 15 proc. naszego PKB.

Od portfela łapy precz

W ciągu ostatnich siedmiu lat oszczędności firm nad Wisłą się podwoiły. Nic zatem dziwnego, że to właśnie zarobione i odłożone pieniądze są w Polsce podstawowym źródłem finansowania działalności gospodarczej. Jak podaje Europejski Fundusz Leasingowy, aż 92 proc. firm jako swoje źródło finansowania wskazuje środki własne. Z kredytów bankowych korzysta mniej niż połowa, z leasingu – mniej niż jedna trzecia. Oszczędnościowe skłonności polskich przedsiębiorców widać też na rachunkach bankowych, gdzie na koniec 2011 roku trzymali oni 203 mld zł w formie depozytów. Skąd wśród ludzi biznesu taka niechęć do wydawania pieniędzy?

– Nie ma wątpliwości, że firmy zbierają gotówkę na czarną godzinę. Kryzys z przełomu lat 2008 i 2009 był bolesną nauczką, gdy banki ograniczały finansowanie nawet dobrym klientom, którzy mieli zamówienia i finanse w porządku. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że od kilkunastu miesięcy żyjemy w stanie permanentnego zagrożenia kryzysem (przynajmniej medialnego), co przekłada się na decyzje firm – mówi Tomasz Kaczor, główny ekonomista Banku Gospodarstwa Krajowego.

Osób związanych z branżą finansową nie dziwi powściągliwość inwestycyjna Polaków. Pośrednicy kredytowi na co dzień spotykają się jednak z klientami, dla których możliwość inwestowania czy choćby nawet odłożenia części pieniędzy na zapas byłaby luksusem. Muszą bowiem troszczyć się o zapewnienie bieżącej płynności w swoich firmach.

– Tymczasem banki są coraz mniej skłonne do pożyczania. O kredyt szczególnie trudno jest w branżach, które najbardziej ucierpiały w kryzysie, a przecież to właśnie firmy z tych sektorów najbardziej potrzebują finansowania. Mowa tutaj choćby o branży budowlanej. Trzeba przyznać, że przedsiębiorcy, którzy mogą pozwolić sobie na oszczędzanie, nie mówiąc już o inwestowaniu, to prawdziwi szczęśliwcy – mówi Karolina Ziemnicka, doradca finansowy z sieci doradcy24.pl.

Na reklamę i w placówki

Podkręcana powszechnie atmosfera oczekiwania na kolejny kryzys lub co najmniej jego drugą falę bez wątpienia daje się przedsiębiorcom we znaki. W czasach niepewności hojna ręka tkwi głęboko w kieszeni, a o umiarkowanie w wydawaniu jest łatwiej. Nawet jednak w tak burzliwym okresie wśród przedsiębiorców są również tacy, którzy ściubić grosza nie zamierzają. Najłatwiej znaleźć ich w świecie biznesów sieciowych.

Z moich obserwacji wynika, że choć przedsiębiorcy podświadomie przygotowują się na spowolnienie, to nie zamierzają upychać pieniędzy do skarpety, lecz inwestują – mówi Sylwester Szerląg, właściciel pięciu sklepów marki Delikatesy Centrum w Małopolsce. – Ja sam chcę w tym roku otworzyć dwa kolejne sklepy.

Do franczyzowych inwestorów należy też Radosław Charubin, właściciel firmy Multi Ice, franczyzodawcy sieci Lody Bonano.

– W naszym przypadku nie ma mowy o ograniczaniu wydatków inwestycyjnych. Regularnie przeznaczamy 10 proc. przychodów netto na reklamę – mówi przedsiębiorca, którego sieć wystartowała w 2003 roku i liczy obecnie ponad 50 punktów.

W przypadku sieci obciążenia inwestycyjne związane z otwieraniem nowych lokali leżą po stronie biorców licencji, toteż tylko w ograniczonym stopniu zaprzątają głowę franczyzodawcy. Jego zadaniem jest przede wszystkim praca nad budową wizerunku marki, by kolejni partnerzy chcieli pod nią otwierać swoje firmy.

– Wysokie wydatki na marketing mają służyć właśnie umacnianiu brandu. Zwłaszcza że konkurencja robi wszystko, by podrabiać i kopiować nasz koncept. W praktyce naszą jedyną bronią przeciw takim działaniom jest nacisk na promocję marki i budowanie jej świadomości wśród klientów – mówi Charubin.

Finanse

Finanse

O oszczędnościach nie ma również mowy w sieci pizzerii Gaga Trattoria.

– Na jakości się nie oszczędza. Nasze restauracje kojarzą się z wysokim standardem i musimy go utrzymywać mimo rosnących cen czynszów, mediów i składników potraw – podkreśla Artur Liepelt, właściciel sieci.

Przyznaje, że mimo inflacji i przebąkiwań rządu dotyczących ujednolicenia stawki VAT (co podniosłoby tę obowiązującą w gastronomii z 8 do 23 proc.), myśli o kolejnych otwarciach.

– Zysków nie przejadają ani nie odkładają do skarpety także nasi partnerzy. W czasie Euro 2012 nadwyżki finansowe przeznaczali na zakup telewizorów i urządzeń klimatyzacyjnych, a także urządzanie ogródków – mówi Liepelt.

Firmo, wracaj na zakupy

Oszczędność, którą przyzwyczailiśmy się uznawać za cnotę, może paradoksalnie trafić do katalogu grzechów głównych biznesu. Gdy nadmierna niechęć do wydawania przeradza się w uporczywe i bezpodstawne „kiszenie” mamony, cierpieć zaczyna cała gospodarka.

– Długotrwałe wysokie rezerwy w firmach to niewątpliwie oznaka problemów gospodarki, ale także wtórny powód do ich pogłębiania. Firmy są po to, by inwestować, a nie lokować pieniądze w bankach. To mogą robić właściciele bez ich pośrednictwa – uważa Tomasz Kaczor. – W zdrowej gospodarce firma, która ma zbyt dużo gotówki i nie inwestuje, prędzej czy później wypłaca ją w jakiejś formie właścicielom: dywidend, skupu akcji w celu ich umorzenia itp.

Gdy pieniądze zalegają w firmach, a właściciele nie kwapią się do ich wydawania, może to oznaczać dwojaką prognozę.

– Albo właściciele uważają, że ze względu na ryzyko kryzysu taka poduszka płynnościowa jest potrzebna, albo widzą niewiele możliwości wykorzystania środków, co przekłada się na niską presję na ich uwolnienie przez firmy. Oba czynniki to raczej marna prognoza dla wzrostu – puentuje ekonomista.

Grzegorz Morawski

Artykuły użytkownika

Najnowsze

Najczęściej komentowane